Znaków drogowych na polskich drogach ma być mniej. Dotyczy to głównie tych ograniczających prędkość. Dlaczego?
Uproszczenie oznakowania i porządek – to główny cel zaproponowanej nowelizacji ustawy, tak zwanej czerwonej książki, która zawiera wszelkie zasady oznakowania polskich dróg. Nad planowanymi zmianami od kilku miesięcy pracowało 130 ekspertów, którzy przedstawili je w siedzibie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Zmniejszenie liczy znaków ograniczenia prędkości ma być jedną z głównych zmian. Według nowych ustaleń mają znajdywać się tylko w miejscach, w których kierowcy mogliby zostać zaskoczeni układem drogi. Ponadto znak z ograniczeniem prędkości będzie poprzedzany znakiem informującym kierowców z jakiego powodu ta prędkość ma zostać zredukowana (np. w przypadku zwężenie drogi, czy ostrego zakrętu).
Tymczasem w Lublinie, konkretnie to na ulicy Witosa..
— Mischa Von Jadczak (@michaljadczak) February 9, 2022
Zdaje się, iż czyjś szwagier kupił maszynę do produkcji znaków, lub coś w tym stylu..chyba czas najwyższy w ogóle na konkretne słowo określające tego typu potworki, może 'znakoza'.. pic.twitter.com/HdsNginS0S
Pojawi się również pewna nowość. Chodzi tu o znaki ograniczające prędkość tylko w konkretnych warunkach drogowych, np. gdy nawierzchnia jest mokra. Taki znak będzie opatrzony dodatkową tabliczką.
Czy proponowane zmiany będą niebawem obowiązywać? Wszystko zależy od resortu infrastruktury i decyzji, czy nowelizacja przepisów zostanie przyjęta.