Z ostatniego raportu NIK wynika, że system szkolenia kandydatów na kierowców w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Nierzetelność pytań egzaminacyjnych, niska zdawalność oraz komercjalizacja procesu egzaminowania, to tylko nieliczne z zastrzeżeń, które Najwyższa Izba Kontroli zwróciła uwagę. Ale czy naprawdę jest tak źle?
Błędy w pytaniach egzaminacyjnych
Minister transportu nie zapewnił odpowiedniego nadzoru nad procesem tworzenia pytań do egzaminów. Przeanalizowano 300 losowo wybranych pytań egzaminacyjnych. Aż co dwudzieste było sformułowane niejednoznacznie, a co dwunaste zawierało błędy. Część błędnych pytań została anulowana, ale dopiero po licznych skargach i wnioskach. To nie tylko budzi wątpliwości co do rzetelności samego egzaminu, ale także podważa zaufanie do systemu egzaminowania.
Stopniowe obniżanie standardów
Przez 30 lat system egzaminowania doświadczał stopniowego obniżenia standardów. Zmiany, które wprowadzono w 2013 r., otworzyły drogę do tzw. turystyki egzaminacyjnej. Kandydaci z większych miast decydują się na zdawanie egzaminów w mniejszych aglomeracjach, gdzie ruch jest mniej intensywny, a układ dróg prostszy. Zdający chętnie podróżują nawet kilkaset kilometrów, aby zdobyć pożądane uprawnienia w „łatwiejszych” warunkach.
Zdajesz, ile chcesz?
NIK zauważa pewien paradoks. Mimo że wiele osób nie zdaje egzaminu państwowego, większość z nich uzyskuje pozytywny wynik egzaminu wewnętrznego w ośrodku szkolenia. Czy oznacza to, że ośrodki szkoleniowe nie przygotowują przyszłych kierowców odpowiednio? Stosunkowo łatwo dopuszcza się do przystąpienia do egzaminu państwowego osoby, które nie nabyły wystarczających umiejętności oraz zachowań niezbędnych do prawidłowego, niestwarzającego zagrożeń, uczestnictwa w ruchu drogowym. Co o tym świadczy? Przypadki przerywania i niezaliczania egzaminów państwowych w związku z popełnianymi przez zdających błędami. Jak się okazuje: „Na 238 tys. przypadków przerwania egzaminu ponad 198 tys. spowodowane było zachowaniem egzaminowanego, które zagrażało zdrowiu i życiu uczestników ruchu. (egzaminy przeprowadzone w 18 WORD w latach 2016-2021 (kat. B I podejście). Egzaminatorzy najczęściej przerywali egzamin z tak istotnych powodów, jak nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu (35%), spowodowanie wypadku lub kolizji lub zachowanie, które mogło tym skutkować (18,6%), czy niezastosowanie się do znaków (13%).”
Kontrola NIK wykazała także Kontrola negatywny wpływ braku regulacji w zakresie wielokrotności podejść do egzaminów, szczególnie w tym samym dniu. W badanych 18 WORD-ach w latach 2016-2022 liczba podejść do egzaminów na kategorię A i B prawa jazdy wyglądała następująco:
- ponad 87 tys. osób (10,7%) zdawało egzamin teoretyczny kilkukrotnie tego samego dnia – rekordziści 8 razy
- ponad 19 tys. osób zdawało egzamin praktyczny kilkukrotnie tego samego dnia – rekordziści 5 razy
- ponad 19 tys. osób podchodziło minimum 10 razy do egzaminu praktycznego,
- ponad 8 tys. osób podchodziło minimum 10 razy do egzaminu teoretycznego.
Zysk z niskiej zdawalności
NIK krytycznie podchodzi do komercjalizacji procesu egzaminowania. Od 1998 r., WORD-y działają na zasadach podmiotów gospodarki rynkowej, czerpiąc zyski z opłat za egzaminy, w tym poprawkowe. Istnieje podejrzenie, że niska zdawalność egzaminów praktycznych jest uzależniona od finansowania WORD-ów. Analizy pokazują, że 60% przychodów z egzaminów praktycznych pochodzi właśnie z egzaminów poprawkowych. W niektórych ośrodkach jest to nawet 71,8%. To budzi poważne obawy co do obiektywizmu egzaminatorów.
Czas na refleksje i przemyślenia
Raport NIK rzuca nowe światło na system szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców w Polsce. Błędy w pytaniach, turystyka egzaminacyjna czy podejrzenia o komercjalizację procesu – to poważne wyzwania, przed którymi stoi branża. Czas na refleksję i przemyślane działania, które przywrócą zaufanie do systemu i przede wszystkim poprawią bezpieczeństwo na drogach.